Obserwatorzy

czwartek, 28 lutego 2013

Prywaty kawałek...

Oj Bąble.. no kurde, przedwiośnie mnie załatwiło! Nie dość, że gadać nie mogę, to i na pisanie i obrabianie zdjęć jakoś też chwilowo siłki ni mom... Niebawem wrócę, obiecuję.



A to tak.. na poprawę humoru.. :) Zdjęcie stare, ale coś w nim jest ;) Teraz mam zapuchnięte oczyska i nochal, więc ;) o wiele lepszy jest to widok! :)

Peace! :)

środa, 27 lutego 2013

Beauty&MAC rozdaje rocznicowo!! :)

Marti z Beauty&MAC rozdaje rocznicowo! Zobaczcie, co można wygrać u tej fajnej Babeczki! :)


Opis zestawu do wygrania został zaczerpnięty ze bloga Marti :)
  • Guerlain Calligraphy Eye & Lip Palette - paleta do oczu i ust z limitowanej świątecznej kolekcji
  • Dior 453 Rose Vamp - lakier do paznokci
  • Lush Ponche - płyn pod prysznic z limitowanej świątecznej kolekcji (100 ml)

A teraz czym prędzej siadajcie do komputerów i zgłaszajcie się do rozdania! :)

Peace! :)

poniedziałek, 18 lutego 2013

Herbaciana Róża nie do wypicia ;)

Na IV Spotkaniu Warszawskich Blogerek w listopadzie otrzymałam wiele ciekawych produktów, o niektórych możecie już przeczytać TUTAJ i TUTAJ. Produkt, który chcę Wam dzisiaj przedstawić również znajdował się w tych magicznych paczuszkach od Sponsorów.
Biorąc pod uwagę pogodę za oknem, która zaczęła buntować się już w listopadzie, dobrym pomysłem będzie opisanie pewnego kremu do pielęgnacji dłoni.
Ja osobiście staram się unikać kremów, które w swoim składzie na pierwszym miejscu wymienioną mają wodę, ale same wiecie jak ciężko znaleźć inne. Bez wody się nie obejdzie. Moje dłonie, zwłaszcza zimą, okropnie się wysuszają, pękają i stają się przez to niesamowicie szorstkie i beznadziejne. Krem opisany poniżej trzymałam zawsze w pobliżu: w biurze, koło komputera, w łazience. Można powiedzieć, że miałam do niego dostęp w każdej chwili. Przynajmniej będąc w domu.


AA Ciało Wrażliwe - Odżywczo-wygładzający krem do rąk i paznokci Herbaciana Róża do skóry suchej i wrażliwej



Zacznę od kilku słów producenta

Formuła kremu odżywczo-wygładzającego zawiera ekstrakt z białych kwiatów róży stulistnej, jaśminu i stokrotki, który poprawia nawilżenie skóry oraz nadaje jej aksamitną miękkość i gładkość. Gliceryna, wnikając w głębsze warstwy naskórka, zapobiega nadmiernemu przesuszaniu. Witamina A wpływa na odnowę komórek skóry, opóźnia procesy jej starzenia, poprawia elastyczność i działa regenerująco.


Testowany dermatologicznie na osobach z chorobami alergicznymi skóry.
Z hypoalergiczną kompozycją zapachową.
Nie zawiera barwników.
pH neutralne dla skóry. 



Pojemność
100 ml

Konsystencja i kolor
Zwarta, dość gęsta, ale lekka; biały


Zapach
Mi osobiście przypomina zapach kadzidełka różanego

Skład
Aqua, Glycerin, Octydodecanol Petrolatum, Cetearyl Alcohol, Ethylhexyl Stearate, Glyceryl Stearate, Paraffinum Liquidum, Dimethicone, Glyceryl Stearate, Citrate, Bellis Perennis Extract, Jasminum Officinale Extract, Rosa Centifolia Extract, Acrylates/Acrylamide Copolymer, Mineral Oil, retinyl Palmitate, PEG-35 Castor Oil, Polysorbate 85, Xanthan Gum, Phenoxyethanol Parfum, Methylparaben, Ethylparaben, Propylparaben.

Moja opinia
Jak już wyżej wspomniałam, nie lubuję się w kremach, które mają dużo wody w swoim składzie. Na zimę takie kremy w ogóle nie odpowiadają mojej skórze. Ten przekonał mnie do siebie pięknym zapachem kadzidełka, ale takiego jeszcze w opakowaniu. Używałam go w domu, więc za bardzo nie odczułam skutków ubocznych na dłoniach podczas przebywania na dworze. Wystarczy wielkość groszku nałożona na dłonie i całe je pokryjemy bez problemu. Jeśli chodzi o problem starzenia się skóry, mimo moich 29 lat na karku, nie odczuwam na razie tego. Może dlatego, że tłuszcz konserwuje :P  Nawilżenie owszem odczuwam, jednak było trochę krótkotrwałe. Dłonie są miękkie i gładkie do 30min po użyciu kremu. Muszę jednak zaznaczyć, że cierpię na nerwice natręctw, a jest nią nadmierne mycie rąk, więc ciężko znaleźć krem, który pod każdym względem będzie mi odpowiadał. Jednak na moje domowe potrzeby jest on idealny. Poprawia mi nastrój samym zapachem i efektem, który po samym nałożeniu powstaje na moich dłoniach. Szybko się wchłania i nie pozostawia tłustego filmu! A to dla mnie ważne, bo jak czuję choć trochę tłustego na dłoniach, to muszę lecieć pod mydło. Dzięki temu, moja nerwica ma odpoczynek. Cały czas szukam ideału :) Też tak macie, że zimą zużywacie na tony kremy do rąk i balsamy? Uh...

Cena
ok. 11 zł

Dostępność
Rossman, Natura, Stars, Drogerie Polskie, internet


Jesteście w stanie polecić jakiś dobry krem do rąk na co dzień?

Peace!! :)

niedziela, 17 lutego 2013

Pierwsze denko evaar! + garstka mini recenzji

Chwilowo próbuję nadrobić trochę notkami trochę innymi niż moja paznokciowa mania. Lubię czasem poczytać posty, w których mówicie o zużytych kosmetykach. Do tej pory mówiłam sobie "a po co ludziom wiedzieć, co zużyłam.. na co to komu?!". Teraz widzę w tym trochę więcej sensu, bo w każdej takiej notce zamieścić można wiele informacji na temat tych produktów. Takie mini-recenzje, i to mnie się podobie! Dlatego zaczynam od denka, które zbieram od połowy stycznia właściwie. Niektóre z tych produktów już opisywałam u siebie na blogu, więc znajdziecie odnośniki do tychże postów.
Może nie jest tego wiele, ale jak na mnie... To i tak przeszłam samą siebie! Zawsze miałam problem z wykańczaniem swoich kosmetyków. Najgorzej mi szło z wszelkiego rodzaju balsamami do ciała, kremami do ryja no i oczywiście z kolorówką. W nowym roku postanowiłam z cierpliwością denkować :) To jak na razie jedyne postanowienie, którego dotrzymuję! Jesteście dumne..wiem ;)

Oto co udało mi się wykończyć od stycznia:


Codzienna pielęgnacja włosów:

Zestaw Ziaja Mało Kakaowe - (w zestawie była również maska, której tak prędko nie zużyję, bo jest dość wydajna) 
Te produkty przypadły mi do gustu jedynie ze względu na ich zapach. Jak nigdy nie lubiłam słodkich zapachów wkoło siebie, tak teraz sama się owymi otaczam. Zapach piękny, słodki, ale nie drażni nosa. Moje włosy specjalnie suche nie są, ale zniszczone owszem. Średnio raz w miesiącu je farbuję, więc trochę odżywienia na pewno się przyda. Czy zauważyłam, żeby były wygładzone? Po użyciu szamponu łącznie z odżywką - owszem jakiś efekt jest, ale następnego dnia już i tak muszę myć głowę. Nie nabawiłam się łupieżu, co jest wielkim plusem, bo do tej pory używałam głównie szamponu Head&Shoulders. Szampon wystarczył mi na trochę więcej niż miesiąc (zaznaczam, że myję włosy codziennie lub co drugi dzień).

Odżywka do włosów brązowych Balea
Ciężko powiedzieć mi cokolwiek na temat słów producenta, bo nie znam niemieckiego, ale odżywkę dostałam w gifcie łod Oleśki. Znacie ten zapach przy farbowaniu włosów? Nie chodzi mi o amoniak, a o typowy zapach farby do włosów (samego kremu koloryzującego, nie wody). Ta odżywka właśnie taki ma zapach. Niektórzy go lubią, niektórzy jak najprędzej chcą pozbyć się go z włosów po koloryzacji. Może zapachem nie zachęca, ale pozwoliła mi rozczesać włosy zwykłym grzebieniem w 5min. Ja z niej jestem bardzo happy. Więcej o niej napiszę w osobnej, recenzyjnej nocie.

Pazuryry i pielęgnacja dłoni:

Zmywacz do paznocki bezacetonowy Sensique z olejkiem rycynowym, z wyciągiem z koziego mleka, o zapachu arbuza
No dawno tyle nie pisałam w tytule produktu. Najważniejsze jest to, że zmywacz jest dość wydajny (jak na moje malowanie paznokci 1 na 2 dni :P ), ma przyjemny, ale bardzo delikatny zapach arbuza, niestety klei się trochę po użyciu, a ja z moją nerwicą natręctw jednak wkurzam się jak mi się coś przydziumdzia do paluchów. Kupił mnie tym, że z lakierami brokatowymi radzi sobie bez większych problemów.

O kremie AA Herbaciana Róża będziecie mogli poczytać niedługo (post w trakcie redagowania) 
Najwięcej co mogę powiedzieć, to to, że zapach ma obłędny! Więcej w recenzji jutro!

 Codzienna pielęgnacja twarzy:

BeBeauty żel micelarny do mycia i demakijażu
Używam go codziennie rano przy rutynie pielęgnacyjnej ryjka i wieczorem do zmywania makijażu. Jedyne z czym sobie nie radzi to płynny liner. Tusz wodoodporny rozpuszcza i zmywa solidnie. Przyjemnie pachnie, jeśli chodzi o wydajność.. no mogłaby być ciutkę lepsza, bo taka tuba wystarcza mi na 3 tygodnie i dni kilka... Do tego cena, która moim zdaniem jest jego atutem - ok. 5zł w Biedronce. 

O kremie Oeparol możecie poczytać TUTAJ

 Zbieranina:

Dezodorant w spray'u Rexona
Tutaj akurat wersja z UK, bo siostra po sobie zostawiła, a co ma się marnować... ;) Nigdy nie ufałam antyperspirantom w spray'u i nigdy nie zaufam. Nic mi nie urwał. Jedyne co mogę powiedzieć to to, że przyjemnie go psiknąć nawet po depilacji - nie szczypie.

O suchym szamponie Rene Furterer możecie poczytać TUTAJ

Urban Decay Primer Potion -Sin-
Moja ulubiona baza pod cienie. Miałam ją jakiś czas i mimo upływu daty ważności świetnie się nakładała, nie kawaliła cieni i nie powodowała u mnie żadnych podrażnień na oczach. Dobrze, że zmienili tubki, bo wydostać resztkę produktu z tego badziewia jest trochę trudno.

Super Liner L'Oreal -Noir-
Mój ulubiony liner, przyszedł na niego czas. Na szczęście ma już godnego następcę, o którym pisałam TUTAJ. Świetnie się go używa, trzyma się powieki solidnie, nie rozmazuje się i świetnie kryje. Powala cena regularna w drogeriach ok. 40zł.


Uff, niby niewiele, ale jednak się kurde bele uzbierało! :)

Peace! :)


czwartek, 14 lutego 2013

Sweet pink kisses! Walentynkowy mani vol. 3

Dzień Walenia zobowiązuje.. Moim Waleniem jest termofor i Ketoprom, bo jestem po 2 dniu rehabilitacji po 7 miesięcznej przerwie. Jeeej.

Ostatnia odsłona paznokciowego Walentynkowania. Całkiem fajnie nosi się na pazurze no i dodatkowo nie ma przy tym zdobieniu wiele roboty. Zdecydowałam się na jeden pazuryr, bo na wszystkich byłoby za bardzo...za dużo.. naćpane.







Lakiery, których użyłam:
Safari - Budyniowy Róż (nie ma numerka)
Konad - Red Wine
MIYO - Raspberry 30
Sensique - Cheryy Blossom 271
Essence - Gell Look Top Coat
Płytka BM02
+ cyrkonie

Udanego Walenia..znaczy Dnia Walentego ;)

Peace!:)

środa, 13 lutego 2013

Prawie jak humor z zeszytów ;) vol. 3

Co jakiś czas wchodzę w swoje statystyki blogowe i znajduję takie kwiatki. Swoją drogą, zastanawiam się co mnie omija, jak tam nie zaglądam ;)
Tym razem humor dość łagodny ;) Mam jednak nadzieję, że coś Was rozweseli :)






Peace! :D

wtorek, 12 lutego 2013

Serduszko puka, czyli Walentynkowy mani vol. 2

No to tak jak zapowiedziałam. Wprawdzie mnie tyłek nie boli od strzały Tego-gościa-co-w-pieluszce-lata-i-z-łuku-strzela, jedynie jakieś stare siniaki zostały (if you know what I mean...) kolejny mani serduszkowy u mnie dzisiaj ujrzycie. 
Zainspirowało mnie zdjęcie, które znalazłam gdzieś w sieci, ale oczywiście zgubiłam na nie namiar.. a teraz jakby nie chce mi się na nowo szukać.. Późno jest ;) EDIT: Znalazłam dzięki Jednej z Was! :D INSPIRACJA
Niewielkim nakładem sił i kreatywności, stworzyłam...a właściwie odtworzyłam Walentynkowy mani, który zapewne pozostanie chwilkę dłużej na moich pazuryrach :) 
Oczywiście miał wyjść efekt gradientu, ale nie zawsze wszystko wychodzi tak, jakbyśmy tego chcieli, c'nie? :)


Lakiery, których użyłam:
Joko - Preparat Proteinowo-krzemowy jako baza
Essence - Toffee To Go 05
Essie - Watermelon
Essence - Gel Look Top Coat

Peace! :)

poniedziałek, 11 lutego 2013

Walentynkowy mani vol. 1

Nieubłaganie zbliża się dzień Walenia.. ;) Z tej okazji już kilka dni temu przygotowałam manicure. Nie byłam niestety w stanie dobrze go udokumentować. Mam nadzieję, że uda mi się przy kolejnym poście zdziałać coś więcej z moim idiotenkamera.

Jako, że mnie omija w tym roku Pan W. (Walenty), stwierdziłam, że rzucę Go na paznokcie, a właściwie nie Jego, tylko jego Wysłannika ;)  Chociaż jakaś namiastka ;) Nie wyszedł On oszałamiająco, ale tragedii chyba też nie ma ;)





Lakiery, których użyłam:
Joko - Preparat Proteinowo-Krzemowy jako baza
Essie - Watermelon
Golden Rose - 242 (zmieszany z Essiakiem)
Essence - Gel Look Top Coat
+ czarny lakier do zdobień

Volume 2 już niebawem :)

Peace!

środa, 6 lutego 2013

Szydełkowanie, czyli niekosmetycznie vol. 2

I kolejna przechwałka :)
Po zrobieniu cuda dla mojej przyszłej Siostrzenicy, postanowiłam dorobić jej czapaję :D Metodą prób i błędów, z podejściem "e, to chyba nie tak.. a nic, jadę dalej..." powstała pierwsza czapeczka spod mojego szydełka! Jestem z niej dumna! Teraz muszę jeszcze dorobić buciki i będzie pełen wypas! :)




Jak Wam się podoba? :) Jak na lajkonika, to nieźle, c'nie? :D

Peace! :D

wtorek, 5 lutego 2013

Suchy szampon od Rene Furterer!

No nie wierzę! Pierwszy raz na blogu dotrzymuję obietnicy co do posta! :) Czyste szaleństwo!

Prawie czyste, bo chcę się podzielić swoją opinią na temat pewnego suchego szamponu. To pierwszy taki specyfik w mojej łazienkowej kolekcji, dlatego nie wiem, czy opinia będzie dla Was w jakiś sposób przydatna. Mam nadzieję jednak, że kilka słów, aby przybliżyć Wam ten kosmetyk, mnie nie wyczerpie intelektualnie. Jeśli mogę się tak wyrazić... ;)

Zacznę od kilku słów od producenta:

Rene Furterer Naturia - Szampon do stosowania na sucho - suchy szampon 150ml ( ja posiadałam wersję 75ml)
Oczyszcza włosy na sucho, bez konieczności użycia wody. Idealny dla wymagających klientów, którzy pragną mieć czyste włosy w każdej sytuacji, przydatny w awaryjnych sytuacjach, np. na kempingu, w czasie choroby, w podróży. W 2 minuty oczyszcza włosy z sebum, sprawiając że włosy odzyskują swoją lekkość i świeżość. Kaolin i pochodne krzemu pochłaniają nadmiar sebum oraz oczyszczają włosy. Skrobia ryżowa i kukurydziana przywraca włosom puszystość. Olejki eteryczne z bazylii, kminku oraz z mięty pieprzowej nadają włosom świeżość. Szampon Rene Furterer Naturia ma formę spray'u, w kolorze skóry, aby jego ewentualne pozostałości nie barwiły skóry.


Opakowanie

75ml - moje


150ml - pełnowymiarowy produkt

Kolor spray'u


Cena

150ml - ok. 58zł

Dostępność

Widziałam w Rossmanie, Naturze + Internet

Moja opinia

Jak już wyżej wspomniałam, jest to pierwszy tego typu kosmetyk, z którym mam do czynienia. Nie potrafię obiektywnie powiedzieć, czy jest on lepszy od Batiste, czy nie. To małe, jak mniemam testowe, opakowanie wystarczyło mi na około 5 użyć. Moje włosy szybko się przetłuszczają i mam niestety skłonności do produkowania łupieżu. Szampon testowałam na dobę po umyciu włosów. Zwykle myję je wtedy drugi raz (tj. codziennie - jeśli się gdzieś wybieram, jeśli nie, pozwalam im się trochę przetłuścić). Zastosowałam się do instrukcji obsługi zamieszczonej z tyłu spray'u. Po rozpyleniu produktu poczułam dość przyjemny zapach, który przypominał mi zapach... szamponu. W momencie na włosach zmienił się w talk. Producent kazał wyczesać produkt z włosów, zrobiłam to. Jednak na skórze głowy ciągle czułam to nieprzyjemne uczucie po prostu brudnych włosów. Fakt, sebum zostało wchłonięte! Śladu po produkcie na włosach nie zauważyłam. Oczywiście jeśli chodzi o jego pozostałości. Włosy jednak wydawały się być ciężkie od samej nasady i dość nieprzyjemne w dotyku. Odświeżenia nie odczułam.
 Bardzo cieszyłam się z wygrania kosmetyków tej marki, ale coś nie jestem przekonana do cudownych właściwości tego specyfiku. Włosy, mimo rozpylenia szamponu, związałam w wysoką kitę, a wieczorem już pozbyłam się tego z włosów. 
Suchego szamponu Rene Furterer użyłam 5 razy, bo za każdym razem chciałam, żeby podziałał na moje włosy inaczej. Tak się nie stało :( Może moje włosy za bardzo się przetłuszczają, albo po prostu nie przyjmują tego typu szamponów. Mam nadzieję, że będę miała okazję przetestować na nich jeszcze Batiste. Wtedy będę miała porównanie.
Na dzień dzisiejszy daję mu 2/5. Za zapach i szybkie i proste wyczesanie.


Przypominam Wam o zakładce "Wymiana/Wyprzedaż" zajrzyjcie, może znajdziecie coś dla siebie! :)

Peace! :)


poniedziałek, 4 lutego 2013

Szydełkowanie, czyli niekosmetycznie :)

Obiecuję, że jutro napiszę coś bardziej kosmetycznego ;)
Dzisiaj tak na szybko chciałam się Wam pochwalić swoim dokonaniem w dziedzinie szydełkowania!

W szkole podstawowej uczyliśmy się robić na szydełku różne dziwne rzeczy, ale ja z tego właściwie nic nie zapamiętałam. Wtedy ważniejsi byli chłopcy ;) i problemy z przedmiotami ścisłymi. Nawet Pani od techniki pozwalała Nam wychodzić na lekcji po gofry albo lody do budki przed szkołą. Aj, te stare dobre czasy...
Wracając do tematu :) Jako, że moja Siostra rodzona spodziewa się dziecka, córeczki, postanowiłam nauczyć się, od nowa, szydełkowania. Najpierw proste rzeczy, zaczęłam od szaliczka...


Prawda, że jak na "pierwszy raz" jest nieźle? Ja jestem z siebie dumna, bo do końca nie byłam przekonana, że mi się to uda ;) Wkręca się to niesamowicie! Spróbujcie, nie pożałujecie :) A jeśli już szydełkujecie, chętnie poczytam Wasze dobre rady na ten temat :)
A teraz skomentujcie moje dzieło ;D

Peace! :)


sobota, 2 lutego 2013

Baby Shower manicure + współpraca :)

Oj, no ja wiem, że długo mnie nie było.. Poczułam pokorę, już wróciłam ;) Nie mam jakiejś zajebistej wymówki typu: sesja, egzaminy, wyjazd, praca... Mam lenia i tyle ;) I nie rób już takiej miny, bo Ciebie kiedyś też to spotka :P

Dzisiaj wybieram się na Baby Shower mojej Przyjaciółki. Postanowiłam Jej coś takiego zorganizować, żeby i Ją i siebie i jeszcze kilka innych osób trochę oderwać od rzeczywistości (przynajmniej dla Nas nie-ciężarnych :P ) Posiedzieć, pogadać o pierdołach, pobyć chwilę kreatywnym i porobić coś innego niż siedzenie dupskiem przed komputerem.
Z okazji tego Babskiego Wieczoru, uznałam, że odpowiednie paznokcie na tę okazję też trzeba mieć! Niewiele myśląc (nic nowego.. ), wzięłam się za lakiery, pędzelki itd.

Oto co wymodziłam:
Zgadnijcie jaka będzie płeć brzdąca ;)


Chciałam również pokazać Wam co otrzymałam od sklepu Allekosmetyki w ramach Współpracy.






Dobrze, że musiałam udać się do Oddziału Poczty Polskiej w mojej wsi, bo inaczej nawet nie wiedziałabym, że coś do mnie przyszło. Na paczce napisane było "Nie zastałem odbiorcy", a ja żadnego awizo nie miałam w skrzynce przez cały tydzień. Dzięki kochana poczto! Na szczęście paczkę odebrałam i powoli zaczęłam maziać się produktami.

Zapraszam Was na stronę sklepu, mam nadzieję, że znajdziecie coś dla siebie;)


A już za jakiś czas recenzja tychże dobrodziejstw :)

Tymczasem borem, lasem... ;)

Peace!! :)