Jak już wspomniałam na samym początku postowania, ten blog ma być nie tyle blogiem 'beauty' (jakkolwiek głupio i burżu to brzmi.. pazuryry, mejkapy...no jak to inaczej nazwać?) zapowiedziałam nawet trochę takich o postów...
Nadszedł czas właśnie na taki o post...
Dzisiaj stała się rzecz, którą przewidywaliśmy od jakiegoś czasu, i której się baliśmy. Otóż, moja sunia Duna (na zdjęciu po prawo) ma naturę łowcy. Uciekała już kilka razy, ale zawsze znajdowała drogę do domu. Dzisiaj poleciała za lisem. Szukaliśmy jej od godziny 16 do około 23... Mieliśmy w głowach najczarniejsze myśli. Wtedy przyszedł do Taty sms o treści mniej-więcej takiej: "znalazłem pana psa, chyba bóg mi go zesłał, bo myślałem o przygarnięciu drugiego psa. będzie mu u nas dobrze, a zwłaszcza przy mojej 2 dzieci". Niewiele myśląc wykręciłam numer, z którego przyszedł sms i nagrałam się na pocztę, szlochając, ponieważ emocje wzięły nade mną górę. Po kilku nieodebranych ode mnie wiadomościach i telefonach, z drugiej strony odzywała się jedynie poczta głosowa. Rodzice przekonywali mnie, że skoro ktoś ją znalazł, to na pewno jej nic nie będzie. Najważniejsze, że jest cała i zdrowa. Przy moich emocjach i miłości do tej francy, nie przyjmowałam tego do siebie. Bo jak można pisać coś takiego. Ja odebrałam to jakoś kradzież psa, po prostu. Na szczęście żona owego 'złodzieja' zadzwoniła, żeby przyjechać po psa.
Duna jest już w domu i smacznie sobie śpi, nie zdając sobie sprawy ile nam przysporzyło przykrości i smutku to zdarzenie.
Najgorsze jest to, że nie wiem czemu ale mam dziwne poczucie winy, że własnego psa zabrałam tym ludziom. Czemu czuję się winna? Może jej się u nas po prostu nie podoba?
Szkoda, że psy nie potrafią mówić...
I to by było to... jak to mówią, wyrzygałam się (mentalnie, na blogu...) jest mi lepiej :) Wybaczcie słownictwo, ale czasem emocje biorą górę.
Pilnujcie swoich czworonogów.
Peace
Nie martw się Kochana, ja mam 2 koty i też wiecznie coś się z nimi dzieje! Pamietam, jak Pippo był mały i wypadł nam z balkonu. Na szczęscie nie spadl z 7 piętra na dół, a na taras na 5 piętrze. Ludzie potraktowali go jak śmiecia i wyrzucili na zamkniętą sąsiednią klatkę i zostawili tam na całą noc. Szukaliśmy wszędzie! Wydawało nam się, że kot się rozpłynął. Na szczęście kolejnego dnia kota znalazl ochroniarz, a doskonale wiedział, że jest nasz. Ludzi czasem bardzo dziwnie postępują. To jest Twój zwierzak i musisz o niego dbac :)
OdpowiedzUsuńdobrze wyrzucić z siebie emocje... masz wielkie szczęście, że się znalazła, bo 3 lata temu mój kot wyszedł jak co wieczór z domu i nigdy nie wrócił, a gdybanie co mogło się stać, czy zyje, jest najgorsze. Na pewno jej z Tobą dobrze o to się nie martw, teraz jeszcze więcej uwagi jej będziesz poświęcać by się u Ciebie dobrze czuła ;-)
OdpowiedzUsuńsmutne:( ale najważniejsze, że piesek jest znów z Wami bez względu na okoliczności. Zwierzaki mają to do siebie, że lubią zwiewać, niestety wiem coś o tym:( Trzymaj się Kochana:*
OdpowiedzUsuńOj, współczuję przeżyć :( najważniejsze,że dobrze się skończyło!
OdpowiedzUsuńDzięki Wam Kochane za dobre słowo :* .. Mała odsypia, bo wczoraj trochę km narobiła...
OdpowiedzUsuńjak tak można sobie czyjegoś psa zgarnąć do siebie...:/ ale dobrze, że wszystko się skończyło pomyślnie i psinka cała i zdrowa wróciła do domu :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
OdpowiedzUsuńWiem mniej więcej co przeżywasz. Moja TeQuila też uciekła kilka razy nawet do tego stopnia, że z innego miasta musiałam wracać do domu ze szkoły i jej szukać (w głowie same najczarniejsze myśli oczywiście). TeQuila jest dokładnie tej samej rasy co Duna więc wiem, że jest psem gończym i myśliwskim a koło mnie biega dużo zajęcy, kaczek i gołębi i nie łatwo ją utrzymać ;/
Cieszę się, że Duna już wróciła do Ciebie i jest cała i zdrowa :)
Też muszę pomyśleć o numerze telefonu przy obroży.
super blog . zapraszam do siebie .
OdpowiedzUsuńMilo będzie jeśli skomentujesz a
jeszcze lepiej jak zaobserwujesz .
Jeśli zaobserwujesz to wstawiam twój baner .
Możesz nadesłaś własny lub ja zrobie :D
masz świetny blog! ;) fajnie się czyta ;D
OdpowiedzUsuńo matko! ten facet to jakis bez serca.. chociaz jedno dobre,ze chcial sie psiakiem zajac..
OdpowiedzUsuń