Obserwatorzy

piątek, 29 czerwca 2012

MyLittlePonyProject #1

Hej hejo... :)


Dzisiaj pierwszy dzień Projektu Kucykowego :), którego inicjatorką jest oczywiście Panna Dominika :)
Wiele z Nas się zapisało do projektu, mam nadzieję znaleźć wśród Waszych zdobień/makijaży jakąś inspirację, bo nie wiem czy ja dobrze zrozumiałam temat ;)


Oto moje zdobienia na pierwszy tydzień projektu.
Obiecuję poprawę.





Peace!!:)

Błahostkowe urodzinowe rozdanie:)

Ojejo, same dobroci w sieci :)


Z uwagi na to, że to urodziny bloga, no nie mogłam nie wziąć udziału :) W końcu ja nie odmawiam jak ktoś zaprasza ;) Hehhe :)


Świetne rozdanie u Krzykli :)


Jeśli macie chęć - wbijajcie :)


Peace!!:)

czwartek, 28 czerwca 2012

Mani-love ;]

Mani na chwilę obecną jest marny i mało pomysłowy, ale mimo wszystko się z Wami nim podzielę. Jejo, jakie dziwne zdanie mi wyszło... ;)


Na początku koloru bazy użyłam do zrobienia mani w stylu przycisków PS3 z kontrolki, pada, łoewa. Przyjęłam wyzwanie od kolegi, ale niestety nie podołałam. Pewnie źle się do tego zabrałam. Spróbuję następnym razem, chwilowo brak mi cierpliwości.


Oto co zdobi moje szponki od dzisiaj:

Lakier bazowy: Sensique - Cherry Blossom
+ naklejki

Swoją drogą lakiery z Sensique, muszę przyznać, mają świetną konsystencję i całkiem fajnie kryją. Cena też przystępna 7-10zł - polecam :)

Powoli szykuję konkurs połączony z kolaboracją. Szykujcie swoją wakacyjną kreatywność. Będą super nagrody.


Peace!:)

środa, 27 czerwca 2012

Soap&Glory łakocie dla skóry !

Nadszedł czas na recenzję cudownego zestawu od Panny Dominiki. Mianowicie, mam na myśli bomba zestaw Soap&Glory, peeling i masło do ciała.
To będzie baaaardzo pozytywna recenzja, więc jeśli ktoś nie ma ochoty czytać kolejnych ochów i achów, może sobie darować. Niemniej jednak, może wrócić, bo a nóż-widelec-...łyżka...


Zacznę od cukierkowego opakowania tych produktów. Nie dość, że jest słodkie z racji koloru, to dodatkowo ma przeuroczą etykietę. Trafia w mój gust, absolutnie.


W zestawie, jak już wspomniałam wcześniej, dostałam masełko i peeling do ciała.



Jeśli chodzi o peeling Soap&Glory "Flake Away" (od niego zacznę.. wiecie, kolejność zgodna z kolejnością używania) jest on bardzo "przyjemny". Wiem, że o peelingu ciężko coś takiego powiedzieć, ale na prawdę tak jest. Ma dość duże drobinki. Jego konsystencję można porównać do dużej ilości cukru zalanego małą ilością wody. No bomba porównanie, nie?;) Czyli generalnie chyba jak każdy cukrowy peeling. Świetnie ściera, a przy użyciu zwilżonej rękawiczki do masażu, zauważyłam że nawet się spoko pieni. Skóra jest przyjemnie gładka i nie ma efektu ściągnięcia. Zapach? Masło Shea, cukier i ziarna brzoskwini. Normalnie jakby mnie ktoś wrzucił do teledysku Katy Perry (tego z tymi łakociami...;P)! Po zmyciu go ciepłą wodą i pozostawieniu bez masełka, zapach i tak utrzymuje się całą noc i nawet poczułam go na pościeli:) Jeśli chodzi o używanie na dzień, no to na pewno utrzymuje się trochę mniej przez używanie innych pachnących wynalazków.


W kwestii masełka Soap&Glory "The Righteous Butter"... Ma ono konsystencję właściwie taką samą jak inne masła. Nie topi się, nie rozlewa. Super się wchłania, zostawia minimalny film, ale po około 5min pozostaje jedynie ten boski zapach - masło Shea, Aloe Vera i mam wrażenie, że jeszcze coś słodkiego, ale nie potrafię odnaleźć na opakowaniu. Po wchłonięciu moja skóra była przyjemnie nawilżona. Nie odczułam efektów ubocznych tj. ściągnięcia, szczypania etc. Po użyciu peelingu, masło wzmacnia zapach skóry i ja po prostu odlatuję. Mogłabym się wąchać całymi nocami :)


Jedyne na co mogę ponarzekać to to, że niedługo ta odrobinka mi się skończy i będę pewnie mocno płakusiać. Ojej, powiało infantylnością. 
Jeśli chodzi o koszt, odsyłam do Panny Dominiki, ona pamięta zapewne lepiej niż ja :)


Moja ocena: 10/10


Jak będę miała możliwość, na pewno zakupię te cacka!! :)


Peace!:)

Rozdanie u Matleeny :)

Z uwagi na to, że brakuje mi odrobiny szczęścia i ogarnięcia, ten posty będzie jedynie informował o moim udziale w kolejnym rozdaniu u Matleeny :)


Nagrody za udział w rozdaniu są baaaardzo kuszące :)






Nigdy jeszcze nic nie upolowałam, ale nie przestaję próbować :)
Zachęcam Was do tego samego :)


Peace!!:)

niedziela, 24 czerwca 2012

Lakierowe Love (dużo zdjęć)

No nie jest tego dużo. Muszę przyznać, że coś mi nie pasuje... Koło lutego liczyłam lakiery i miałam ich 118 sztuk. Przedwczoraj robiłam porządek w szufladce i kurde! Przybyło mi ich! Bo dostałam kilka od siostry, dokupowałam i o! I stan na dzień dzisiejszy to 108 sztuk. Włączając, tak jak w poprzednim podsumowaniu, topy i odżywki. Nie wiem co się stało, że się zesrało! O! Inaczej tego ująć nie potrafię :)
Anyways...
Brakuje mi weny na recenzje chwilowo, a trochę ich się już uzbierało, stąd notka przechwałkowa.


Może ktoś chcę się na coś wymienić? :) Jestem za! Dajcie znać :)

















Wiem, że powinnam je wszystkie opisać, ale darujcie - nie mam chyba tyle cierpliwości ;)
Chętnie odpowiem na jakieś pytania związane z kolorami :)






I o... cała moja kolekcja... Czasem za dużo, a czasem patrzę i zachodzę w głowę i myślę "kurde, co ja mam rzucić dzisiaj na te pazury"... ;)


Peace! :)

sobota, 23 czerwca 2012

BlogBox III Edycja

W prawdzie to III edycja super inicjatywy Obssession, ale ja brałam w niej udział pierwszy raz. Bardzo podoba mi się taka opcja generalnie.


Doczekałam się i pudełka dla mnie. Mojego boxa przygotowała Słonecznik z Bambusowego Raju - przyznaję, że dopiero poznaję bloga.


Oto co otrzymałam w III edycji BlogBoxa:







Alterra - Olejek do ciała limonka i oliwka
Lirene - Krem silnie nawilżający do stóp 10% Urea
Rimmel - lakier do paznokci #840 Blue Eyed Girl
L'biotica Biowax - Intensywnie Regenerująca Maseczka do włosów
Ziaja Sopot - Krem opalizujący - próbka
Bielenda - Ogórek i Limonka maseczka oczyszczająca i maseczka intensywnie nawilżająca
Avon - Frozen Rose - próbka szminki (tą akurat posiadam pełnowymiarową w swojej kolekcji:)




BlogBoxa, którego ja przygotowałam możecie obejrzeć TUTAJ.




Peace!

czwartek, 21 czerwca 2012

Szatańsko :P

W momencie pisania tej notki, ilość wyświetleń mojego bloga wynosi 666...0 ;) Czy to coś może znaczyć, że akurat teraz zajrzałam na Bloggera?:P

środa, 20 czerwca 2012

Dwufazowe chusteczki peelingujące Beauty Iseree

Tak, tak... Nadrabiam zaległości. Szkoda, że tylko tutaj ;)


Dzisiaj chciałabym napisać kilka słów o nawilżanych chusteczkach peelingujących firmy Beauty Iseree.


O, tych...


Zacznijmy od tego co obiecuje producent:
"Delikatne oczyszczanie i eksfoliacja" 
"Bez alkoholu i barwników"
"Zapach moreli - z odżywczym olejem migdałowym"
"Dla wszystkich typów skóry"
"Dermatologicznie przebadane"
No i cóż mogę powiedzieć więcej...? :)
Wszystko, o czym zapewnia producent trafia w 10. Chusteczki posiadają stronę gładką i z drobnymi wypustkami do peelingu. 




Gładka strona chusteczki super zdejmuje makijaż (nawet tusz wodoodporny), natomiast chropowata bardzo przyjemnie, nienachalnie peelinguje buzię przy delikatnym przytknięciu do buziaka. Jeśli dociśniemy mocniej - uzyskujemy efekt jak przy użyciu peelingu gruboziarnistego, a nie każdy to lubi. Nie występuje efekt ściągnięcia, skóra jest nawilżona, ale ja mimo wszystko jeszcze potem używam kremu. Co mi się w nich podoba? Głównie to, że można ich używać na 2 sposoby, ale ten zapach! Coś przecudownego! Do tego chusteczki są w sam raz nawilżone. Nie za bardzo, nie za słabo. Opakowanie bardzo szczelne, klej się nie ściera z taśmy. 25 chusteczek dostajemy za bodajże 5,99zł w Lidlu. W sumie jest to dość wysoka cena jak na mokre chusteczki, ale weźmy pod uwagę złożoność ich wykorzystania ;)
Pierwszy raz kupiłam tego rodzaju chusteczki i muszę powiedzieć, że jestem z nich zadowolona! Zawsze stawiałam na chusteczki nawilżane do pupci maluchów, ale te zdobywają moje serce:)


Moja ocena: 9/10


W sprawie BlogBoxa znoszę już jajko ;) Ciągle go nie mam, ale czekam cierpliwie :)




Peace! :)



ZWIERZAKCJA!!



O co chodzi?

O oddanie swoich zbędnych przedmiotów dla fundacji Agapeanimali, która je zlicytuje na Allegro, a uzyskane środki przeznaczy na leczenie i utrzymanie kociaków, które do niej trafiają. Wysyłamy paczki do 6 lipca, a od 1 sierpnia ruszą aukcje z allegrowego konta fundacji http://allegro.pl/listing/user.php?us_id=7741697.
Kosmetyki nie będą licytowane pojedynczo lecz w grupach po kilka sztuk, możecie zostawiać uwagi jaki sposób grupowania byłby najlepszy - czy zestaw ma stanowić np. 5 szminek, czy lepiej np. szminka+róż+lakier+szampon. Biżuteria będzie również licytowana w grupkach, większe akcesoria lub przedmioty w jakiś sposób wyjątkowe będą miały oddzielne aukcje. Wysyłając paczki możecie również zasugerować sposób wystawienia waszych przedmiotów :)
A od 1 sierpnia będzie chodzić o to, aby w tych aukcjach brać udział :) Oddawanie to dopiero pierwszy etap, licytowanie w tych aukcjach będzie równie ważne! Będzie to świetna okazja do kupienia fajnych produktów za niewielkie pieniądze.


Co można wysyłać?

1. Kosmetyki. W dobrym stanie, niezniszczone, nieprzeterminowane, nie całkowicie zużyte. Pełna dowolność, kolorówka, pielęgnacja, perfumy, co tylko macie i chcecie oddać. Nie muszą być to produkty nowe i nieużywane!
2. Biżuteria. Nie, nie złota :D Również nie zniszczona, w dobrym stanie. Ważne aby była ładna, by ktoś był zainteresowany kupnem.
3. Rękodzieło. Pojawiły się głosy, że chciałybyście przekazać dla fundacji coś, co wykonałyście własnoręcznie - czy to biżuteria, czy akcesoria, czy cokolwiek innego, co ktoś chciałby kupić.
4. Akcesoria, dodatki, bajery. Mogą być torebki, bransoletki, broszki, cuda, nie znam się :D Znów, wszystko zadbane i niezniszczone.
5. Inne rzeczy, które Waszym zdaniem się nadają :)

WAŻNE:
Do każdej paczki dołączajcie karteczkę z pełną listą tego, co wysyłacie, krótkim opisem i stanem zużycia, np.:
Maybelline, szminka Color Sensational, numer xx, zużycie 10%

Jeżeli dołączacie biżuterię lub akcesoria, to opis powinien zawierać skład tych przedmiotów, np. plastik, srebro, skóra ekologiczna, bawełna, itd. Oczywiście jeśli wiecie z czego są wykonane, nie jest to konieczność.

Karteczki z opisami mają ułatwić fundacji przygotowanie aukcji - wy wysyłając wiecie najlepiej co to jest więc napisanie takiej notatki nie powinno być problemem :)




PO ADRES DO WYSYŁKI PROSZĘ PISAĆ DO http://siempre-la-belleza.blogspot.co.uk  NA MAILA, PONIEWAŻ JEST TO PRYWATNY ADRES WOLONTARIUSZKI
 

Termin wysyłania paczek to 6. lipca, jeżeli wysyłacie priorytetem to może być to kilka dni później - najważniejsze, aby przed sierpniem zdążyć przygotować aukcje Allegro.

Pytania?



Link do notki głównej! TUTAJ





Facebookowe konto fundacji 
https://www.facebook.com/pages/Fundacja-Agapeanimali/269034387541




Zobacz komu możesz pomóc...




JA WYSYŁAM PACZKĘ W PONIEDZIAŁEK!!!
Zachęcam...

poniedziałek, 18 czerwca 2012

Eveline 8w1 BUBEL ała...

No to przyszedł czas na trochę małą przychylną recenzję.


Nie muszę chyba przedstawiać bliżej produktu, o którym chcę mówić.






Znacie ją już pewnie wszystkie/wszyscy. Ja polowałam na tę odżywkę dobre 2 miesiące. W końcu udało mi się zakupić przy okazji kompletowania BlogBoxa. 
Tego samego dnia, oczywiście, musiałam ją już nałożyć na swoje pazuryry. Pierwsza warstwa nałożyła się bardzo fajnie, nie było widać żadnych smug ani bąbelków. Paznokcie miały zdrowy kolor, więc mówię sobie "Bomba!". Z uwagi na to, że mam dość łamliwe i rozdwajające się paznokcie, stwierdziłam że owa odżywka będzie dla mnie idealna i że w końcu nie będę musiała piłować paznokci po chociażby otworzeniu puszki z... napojem. Tak przeleciała doba. Drugiego dnia nałożyłam kolejną warstwę, ale stwierdziłam że dodam jeszcze francuską końcówkę, bo wybierałam się na rozmowę. Przez przypadek zupełny, pokryłam frencha odżywką. Minęło 10min i myślałam, że odpadną mi paznokcie! Natychmiast zmyłam to z paznokci i czując palenie wręcz na końcówkach paluchów, wrzuciłam je pod lodowatą wodę. Ostatnią czynność musiałam wykonywać dobre 4-5 razy. 
Pomyślałam sobie "dobra, przegięłaś łosiu" i że za kilka dni spróbuję wszystko zrobić ze wskazówkami. Przeszło mi uczucie pieczenia na paznokciach i postanowiłam położyć zwykły lakier bezbarwny. Gdy to zrobiłam, przeraziłam się bardziej niż wtedy jak się spierdzieliłam ze schodów. Lakier na pazurach zaczął mi wręcz bulgotać! Jakby się zagotował! Żałuję, że nie zrobiłam zdjęcia, ale no niestety... wtedy myślałam jedynie o tym by pozbyć się wszelkich mazideł z łap.
Przyszedł dzień, w którym podjęłam kolejną próbę do odżywki. Jednak przy pomalowaniu paznokcia na małym palcu, poczułam to samo co wcześniej. Nie próbowałam kolejny raz.
Wiem, że gro dziewczyn poleca ten specyfik. Jednak dla mnie to jedna wielka MA-SA-KRA! Pieniądze wyrzucone w błoto. Na szczęście mam komu ją oddać, więc nie będzie tragedii. 


Moja ocena: 1/10


Jak dla mnie - Bubel.




Ciągle niecierpliwie czekam na swoje pudełko ;) Ekscytacja sięga zenitu :P Tyle fajnych pudełek już widziałam. Mam nadzieję, że i moja wersja się spodoba...


Peace!:)

niedziela, 17 czerwca 2012

3x mani + akcja charytatywna Avonu

Ooojaaa.. no trochę mnie nie było... Jakoś brakło chwili na napisanie tutaj czegoś, sama nie wiem jak to mogło się stać.


W ciągu tygodnia mialam 3 inne mani, z czego jedno niekoniecznie mi się podoba (ostatnie) bo w trakcie rozbolała mnie ręka i wyszło jak wyszło.
Skompletowałam BlogBoxa i wysłałam go dopiero w piątek. W piątek też brałam udział w akcji charytatywnej w biurze okręgowym Avonu w Płocku. Miałam tam swoje stanowisko i malowałam paznokcie. Było bardzo sympatycznie, jednak akcja była, moim zdaniem, niedostatecznie nagłośniona. Mam nadzieję, że z kolejną akcją będzie lepiej. Nie było wiele ludzi, ale nie mogę też powiedzieć, że było ich mało. Kilka groszy na małą Julkę się uzbierało. Wiadomo, to kropla w morzu, ale zawsze jest to jedna kropla więcej. Ja w ramach akcji dałam pieniążek na makijaż. Stwierdziłam, że i tak się muszę pomalować, a cel jest szczytny. Fakt, że nowa koleżanka wykonała bombowy makijaż oka, jednak cały podkład musiałam zmyć po dotarciu do domu, bo czułam, jakbym go miała nałożonego szpachelką. Wszystko się złaziło do zmarszczek, załamań itd. Dlatego nie lubię podkładów Avonu. Wszystko inne wg mnie jest ok.
Tutaj informacja dla tych z Was, które interesują się sprawą testowania kosmetyków na zwierzętach przez Avon. Zapytałam wprost swoją Liderkę (kierowniczka oddziału) o tą informację i zdecydowanie ją zdementowała. Powiedziała, że zostało wystosowane oświadczenie zaprzeczające tym pogłoskom. Przyznam się szczerze, że nie potrafię stwierdzić, czy to prawda czy nie, bo sama nawet nie wpadłam na to żeby poszukać owego oświadczenia w necie. Jeśli coś znalazłyście - dajcie znać.


Jeśli już zostanie napisany artykuł o akcji - dam Wam znać.


Teraz nadszedł czas na kolekcję tygodniowego mani.


Oto pierwszy:






Może i nic ciekawego, ale spodobał mi się ten efekt :) Pierwszy raz na top z brokatem nałożyłam warstwę matującego topa. Jak się podoba?


Lakiery, których użyłam:
MaxFactor #24 Intense Plum
Essence #72 Time For Romance
Essence - Matt Top Coat


Drugi:






Już kiedyś robiłam ten wzór na pazuryrkach kumpelki, jednak niedawno dopiero sobie o nim przypomniałam. Jakbyście się zastanawiały co jest na wskazującym... to pończocha ;) trochę nieudolna, ale jesttt :)


Lakiery, których użyłam:
Essence #70 Nude It!
Golden Rose #307
Vipera Jumpy #115
+ czarny liner


Trzeci:






To jest ten felerny ostatni. No ja wiem, że to nie jest szczyt moich możliwości... Mało przemyślany - tak wychodzi improwizacja w moim przypadku. Jest jednak kolorowy i zaczynam się do niego przekonywać :)


Lakiery, których użyłam:
Miss Selene #208
+ liner: żółty, neonowy róż, neonowa zieleń, brokat 


Czekam z niecierpliwością na mojego BlogBoxa i na reakcję blogerki, która została obdarowana przeze mnie.


Peace!:)

niedziela, 10 czerwca 2012

Ying-Yang

Kolejna krótka notka w moim wykonaniu. Muszę się zebrać i napisać coś znaczącego i dłuższego :)


Po weekendzie rozpoczętym w towarzystwie m.in. Oleśki i jej połówki, i spędzonym z nimi bombowo, choć krótko... uznałam, że muszę czegoś poszukać...
Tym czymś okazała się równowaga... Postanowiłam uwiecznić ją na swoich pazuryrach w postaci znaku ying-yang:)
Długo się zastanawiałam w jaki sposób to zrobić... i postawiłam na minimalizm. Jest po prostu wzorek, bez cyrkonii, brokatów i innych takich :)
Bardzo łatwy w wykonaniu:)


Oto efekt:)






Użyłam lakierów:
Inglot #38
Essence - #002 Stamp me! Black




Jutro trochę recenzowania :)




Baiii ;)


Peace!:)

sobota, 9 czerwca 2012

Wyniki rozdania! :)

Uh, ciężko było.. 
Ogarnęłam jak chcę wylosować osobę, która otrzyma rozdaniową paczuszkę :)
Zdecydowałam, że random będzie najlepsiejszy :)


Oto i zwyciężczyni! :)






Proszę o maila zwrotnego z adresem do wysyłki :) w przypadku braku odpowiedzi, po 3 dniach wylosuję kolejną osobę.






Gratuluję i dziękuję wszystkim za udział! :)




Peace!:)

piątek, 8 czerwca 2012

Matowe dziwnecosie ;)

Brak weny skutkuje tym:









Jak widać, w połowie malowanie zmieniłam zdanie co do wzoru. Oh well.. ;) Nazwijmy to abstrakcją i nie wracajmy do tego ;)


Lakiery, których użyłam:
Baza - Essence Nail Art Twins #07 Chuck
Kropki - Avon - Sunshine + MaxFactor #24 Intense Plum
Dziwnecosie - Essence - #002 Stamp me! Black 
... i na to wszystko matujący top Essence - Matt Top Coat 


Jeśli chodzi o ten top matujący.. Powiem tak, może i rewelacji nie ma, bo zostawia trochę smugowe prześwity ale uważam, że za cenę bodajże niecałych 10zł jest idealny :) Mam go już jakiś czas i daje radę, więc na razie go nie zmienię :) Bywają chwile, kiedy trzeba nałożyć go 2 warstwy, ale bardzo szybko wysycha. Nie ma problemów z odbijaniem. Polecam :)








Pamiętajcie! Do rozdania można zgłaszać się do 23:59 dzisiaj! :) Cały czas zastanawiam się nad drogą losowania... mam jeszcze chwilę :)
Powodzenia!!


Peace!:)


...i Polska Golaaaaaaa :)

czwartek, 7 czerwca 2012

Brunetkowe love :) recenzja szamponu i odżywki

Minęła już chwila jak dostałam paczuszkę z łakociami od Panny Dominiki. Codziennie używałam dwóch kosmetyków z owej paczki i nadszedł czas na recenzję.


Chodzi mianowicie o zestaw szampon+odżywka dla brunetek.
Ja osobiście brunetką nie jestem, ale ostatnio (jakieś 1,5 mca temu) przefarbowałam się z rudości na ciemny blond, z czego wyszedł można powiedzieć jasno-średni brąz. 
Jak wspomniałam wyżej, używam tych cudów codziennie, gdyż moje włosy szybko się przetłuszczają. 






Zacznijmy od obietnic producetna:


 Creightons   Beautiful Brunette - Extra Moisturising Shampoo






"Nawadnia, zmiękcza i wygładza suche lub zniszczone włosy brązowe włosy. Rozświetla i odżywia zarówno naturalne jak i farbowane włosy (...) Delikatnie oczyszcza bez zmywania koloru. Nawilża i kondycjonuje nadając naturalny połysk (...) Pro-witamina B5 pomaga zastąpić utraconą wilgoć i wzmacnia włosy, pozostawiając je miękkimi, gładkimi i zapobiega dalszemu niszczeniu przez stylizację i wpływ środowiska (...) nawilża, aby wspomóc elastyczność..."


Nie pozostaje mi nic innego jak zgodzić się z tym! Fakt, że nie mam suchych włosów, ale przetłuszczającym się też przydaje się nawilżenie! Moje włosy nigdy jakoś specjalnie zniszczone nie były, przynajmniej z tego co widać. Po tygodniu używania, mogę już stwierdzić wielką poprawę w ich strukturze (bez mikroskopu, niezła jestem, co?:P) Czuję, że włosy są mocniejsze, bardziej miękkie i grubsze (stąd mój wniosek na temat odbudowy). Co jest w tym szamponie ogromnym plusem? Zapach! Ciężko mi określić co w nim tak pachnie, pewnie jakaś chemia, ale pachnie obłędnie, no i mogę włosami merdać przed każdym cały dzień, bo tak długo się utrzymuje! :) 
Konsystencja szamponu (zdjęcie na dole notki) jest dosyć fajna, żelowa i lekka. Świetnie się pieni i jest w miarę wydajny.
Jeśli chodzi o opakowanie... Jak widzicie na zdjęciu, i szampon i odżywka zapakowane są w tuby z dość wygodnym zamknięciem. Właściwie jak w przypadku każdego szamponu jakiego do tej pory używałam. Lekko się otwierają, nie trzeba się z nimi mordować, a jednocześnie są szczelne i nie wyciskamy za dużo produktu.




Creightons  Beautiful Brunette - Intensive Care Conditioner






"Ta intensywna formuła pomaga naprawić rozdwojone końcówki, zniszczoną strukturę włosa na jego długości, dodając włosom witalności, blasku i gładkości (...) Pro-witamina B5 pomaga odzyskać utraconą wilgoć, nawet matowe i zniszczone włosy stają się pełne witalności (...) pomaga odzyskać elastyczność, jednocześnie zapobiegając dalszemu zniszczeniu włosów..."


Pozostaje mi jedynie zgodzić się z tym, co wypisali na odwrocie tuby. Możecie mi wierzyć, tydzień wystarczył, a włosy są odżywione, elastyczne i cudownie pachną. Głowa ani po szamponie, ani po odżywce nie swędzi (a nieraz mi się zdarzyło), nie powstaje łupież (a mam do niego skłonności). Ciężko powiedzieć o wypadaniu włosów, bo ja całe życie je gubiłam. Teraz również, ale nie wydaje mi się, żeby to miało związek z tym szamponem czy odżywką. Taka już natura skóry mojej głowy i mojego organizmu. 
Konsystencja odżywki (zdjęcie poniżej) przypomina trochę krem koloryzujący, ale zapewniam że nim nie jest. Na początku myślałam, że mogły się w fabryce tubki pomylić :P Dobrze się rozprowadza po włosach. Świetnie przygotowuje włosy do rozczesywania. Trzeba jej jednak sporo wycisnąć, żeby pokryć włosy o średniej długości. Chyba jedyny minus odżywki. Skończy się prędzej niż szampon, a głowę myję zawsze 2 razy.






Nic dodać, nic ująć. Chociaż nie, jedyne co można ująć, to moje serducho, bo zakochałam się w tym zestawie! Nie wiem jak te specyfiki działają osobno, ale wiem że chętnie do nich wrócę.




Jedynym minusem jest dostępność w Polandzie (fakt, że wszędzie nie szukałam...) i dosyć mała tubka przy zużywaniu codziennym.
Produkt ważny jest do 12 mcy od otwarcia, ale spokojnie.. tutaj data nie obowiązuje, bo na pewno zużyje się go wcześniej :)


Jeśli macie możliwość przetestować to ustrojstwo, to zachęcam :) Z tego co wiem, są jeszcze wersje dla blondynek.




Cena: trzeba spytać Pannę Dominikę ;)
Pojemność: 250ml




Nie będę zadawać Wam pytań, czego używacie... Jeśli macie chęć, same napiszcie lub polećcie coś podobnego! :) Chętnie wypróbuję.. :)






Peace!! :)

środa, 6 czerwca 2012

Ancient Sun Symbol + yum yum stuff ;)

Wczorajszy mani dzisiaj, bo coś blogger odmówił posłuszeństwa i nie wstawił notki z harmonogramu. Nic to!
Nic się nie stanęło ;)
Mani jest mini, bo i weny zbrakło jakoś takoś :) Mam jednak nadzieję, że komuś się spodoba :)
Ostatnio mam fazę na róże, korale i zielenie.. Letnio? Bo ja wiem :) zawsze wrzucałam na pazuryry to co mnie się osobiście w danej chwili podobało :)
A skoro mam problemy z weną, to rzućcie mi może jakieś wyzwanie, hę?;) Chętnie coś pokombinuję :)






Lakiery, których użyłam:
Sensique -  #271 Cherry Blossom
Avon - Sunshine
MaxFactor - #24 Intense Plum
Essence - Stampy Polish #002 Stamp Me! Black
płytka BM01


Pomijając pazuryrowanie, lubię dobre słodkości ;) stąd mój fluffy wygląd ;) jestem obecnie na diecie (8kg w dół w ciągu 2 miesięcy, uważam że całkiem nieźle... powoli do celu... jeszcze koło 13 w dół!) ale dzisiaj dietę przerwałam na kilka cudownych chwil ze słodkościami z USA. Przyjechał "brat" z żoną i przywieźli mi (wedle wskazówek:P) salt-water taffy :) i twinkies :) Dla kogoś, kto nie wie co to salt-water taffy... Już mówię.. Są to cuksy, podobne w konsytencji do naszych sugusów (pamiętacie je?) Są mięciutkie, ciągnące.. mają wiele różnych smaków (na zdjęciu miętowy, pomarańczowy i jakiś inny - ten w kropki). Fajne w nich jest to, że przy swojej słodkości, są również słone! Z tego, co się dowiedziałam, robi się je z dodatkiem wody morskiej, a nie wody solonej. No u nas chyba nie ma takich pyszności:) Jeśli macie możliwość poprosić kogoś o coś fajnego z USA, zapomnijcie o kosmetykach i sprawcie sobie super pyszności w postaci salt-water taffy! :)






Twinkies z kolei, to swojego rodzaju krem (bita śmietana?) nadziany w biszkopt?Ciężko powiedzieć, bo jest to strasznie chemiczne... ale za to dobre ;) Jak wiadomo, wszystko co niedobre dla naszego organizmu nam smakuje :P Czy tylko ja tak mam?:) Zdjęcia nie zrobiłam, bo "przewoźnikom" trochę się z torbie pogniotły. :) Nawet najlepszym się zdarza, c'nie?:)




Wracam do moich słodkości i pisania kolejnych notek :)


Znowu przepraszam za angielski tytuł notki... Ten typ tak ma.. Na zawsze i od nowości ;)




Peace!!:)

wtorek, 5 czerwca 2012

Kolejne rozdanie u Matleeny:)

No i stało się :) Nie mogłam się oprzeć pokusie wzięcia udziału w kolejnym super rozdaniu Matleeny :) W prawdzie nigdy nic jeszcze nie wygrałam (no dobra, 2zł na zdrapce ;P), ale "żeby wygrać - trzeba grać" :) 


Jeśli macie ochotę...


Nagrody są MEGA :) na pewno każda z Was znajdzie coś dla siebie :) co przykuje jej oczęta :)


(kliknięcie na zdjęcie przeniesie Cię do notki z rozdaniem u Matleeny)




Powodzenia!! :)


Peace!:)

Weselne mani :)



Wiem, że chwilę mnie nie było, ale mi się trochę popierdykało w życiu i tak jakoś wyszło.


Anyway...


Jestem już i nie zapomniałam ;)


Jak mówi tytuł posta... mani jest weselny.. Sobotni :) także błagam o wybaczenie skórek :) Zdjęcia również nie odzwierciedlają całkowicie uroku tego "messy" mani. Niestety nie miałam możliwości wcześniej zrobić zdjęć, a właśnie zabrałam się za pomalowanie od nowa pazuryrów :) Wiem, że społeczność blogowa bywa złośliwa, ale myślę że jesteście na tyle kochane, że wybaczycie mi te niedociągnięcia...
Miałam na sobie kieckę w maziaje siwo-srebrno-czarne, uznałam że fioletowe dodatki będą idealne. Stąd mani w kolorach kiecki i dodatków fioletowych :)







Lakiery, których użyłam:
Golden Rose #37
Inglot #891
Avon Vivid Violet
Vipera Jumpy #115


Jutro nowy mani :)


Przypominam o rozdaniu :)


Peace!:)

piątek, 1 czerwca 2012

Wymianka z Panną Dominiką + Candy :)

Generalnie dobrze jakoś specjalnie się u mnie nie dzieje, ale to co mnie dzisiaj zaskoczyło (właściwie to się spodziewałam, ale nie tak prędko;P) od razu poprawiło mi humor!
Pierwsza paczka wymiankowo-Candy od Panny Dominiki!
Same pyszności i dobroci :) Nic dodać... ale ująć, bo kurde chyba nie zasłużyłam na to! Będę musiała stanąć na wysokości zadania i jeszcze Lalce coś dosłać, bo mnie gupio zwyczajnie...


Oto co do mnie zawitało!:)

Coś do włosów...


 (wkrótce recenzja)


 ...i jeszcze...


 ...olejek zarówno do ciałka jak i do włosów (ja raczej będę go stosować do włosów jak Jennifer Aniston;P)

(wkrótce recenzja)


Coś dla ciałka...


masełko i peeling (wkrótce recenzja)


Coś dla oka i policzków :)


Od lewej:
Chit Chat  3439 Smokey Eyes siwo-czarny
MUA #30 Pearl (piękne stare złoto)
MUA #6 Pearl (cudo trawiasta zieleń)
Chit Chat 3439 Smokey Eyes (kawa zakrapiana mleczkiem-perłowe mleczko)
MUA #3 Pearl (stalowy)
MUA #24 Pearl (miedziano-brązowo-bliżej nieokreślony.. nie wiem jak go opisać :)
MUA Blusher #4
...i do tego jeszcze piękny bronzer Chit Chat Brozning Mosaic #3509 (nie wiem czy to dobry nr..innego oznaczenia nie ma) nie zrobiłam zdjęcia, bo bateria padła i siostra zabrała aparat na Metalfest do Jaworzna, więc przy najbliższej okazji jakoś dołączę :) pewnie razem z jakąś recenzją :)

Coś dla pazuryrów!... i resztki do oka :P


Od lewej:
MaxFactor - Masterpiece Max
Oriflame - Mirage Eau (słodki perfumek :) zarówno pod względem zapachu jak i fioleczki :)
Revlon #320 Ocean Breeze
MaxFactor #24 Intense Plum

 

No i wszystko było zapakowane w PRZE-pudełko :)


Dziękuję Ci Laleczko! Sprawiłaś mi ogromną radość! Mam nadzieję, że uda mi się choć trochę odwdzięczyć... :) Obśliniak i gnieciuch dla Cię i Lubego za piękne opakowanie!! :)


I to by było na tyle przechwałki wymiankowo-Candy ;)


Pamiętajcie o rozdaniu! :)

Peace!!:)