No ja wiem, wiem... *plask*
Weekend przybrał bardziej pozytywne barwy, bo udałam się na koncert kapeli COMA do Torunia i stąd brak mojej systematyczności...
Jestem jednak i nigdzie dalej chwilowo się nie wybieram.
Dzisiaj mani, który przywołuje na mojej twarzy uśmiech. Czemu uśmiech jeśli chodzi o Frankensteina? Bo ten stworek człekopodobny zawsze kojarzył mi się z taką ciapą. Nieszczęśliwy taki, chodzić nie potrafi... No ciapa taka. Dlatego przedstawiłam go na swoich paznokciach trochę bardziej lajtowo i kreskówkowo. Drugim ważnym powodem jest brak zmysłu artystycznego ;) no kurde, nie umiem.
Lakiery, których użyłam:
Rimmel 260 Green Grass
MUA Shade 02 (czarny)
Essence - Quick Dry Top Coat
Małe, ale oko cieszy :)
Przypominam o ostatnich dniach KONKURSU! Na razie nie mam wielu prac, mam nadzieję, że się to zmieni do 23:59 31.10 :)
Peace!!
Ale fajniutkie ;-)
OdpowiedzUsuńHehe fajnie to zmalowałaś :)
OdpowiedzUsuńgenialny;)
OdpowiedzUsuńjakiś wstydliwy troche ten franek :)
OdpowiedzUsuńmasz miszcza Bejbe!:D
OdpowiedzUsuńfaaaajny ;)
OdpowiedzUsuńI.
świetne są:)
OdpowiedzUsuńhttp://zlotapigmejka.blogspot.com/
wyszło świetnie :D
OdpowiedzUsuńHej :) Mam takie pytanko- czy mogę wykorzystać twoje zdobienie Halloween do postu na Polskie-lakieromaniaczki? Chciała bym zebrać mani różnych blogerek i pokazać w jednym poście jakie mani wykonały na ten straszy wieczór :) odpisz mi w komentarzu lub napisz na sheedo89@gmail.com
OdpowiedzUsuń